piątek, grudnia 08, 2006

O mózgach w agorze i że studia są studyjne

J-Pyszczka ostatnio skłoniło do refleksji. I to tak skłoniło, że aż wymyślił Gedankenexperiment w stylu mózgów w naczyniu, a mianowicie - mózgi w agorze.

Wyobraźmy sobie bowiem - pisałby J-Pyszczek, gdyby był Hilarym Putnamem, ale nie jest, - że jesteśmy li tylko mózgami w naczyniach podłączonych do gazety.pl. Wszelkie nasze doznania zmysłowe nie odnosza się więc do świata rzeczywistego, lecz do świata, który wytwarza portal agory. Sądzimy, że widzimy graby i wiązy, ale tak naprawdę, to Michnik pobudza nasze zmysły tak, abyśmy graby i wiązy widzieli. Sądzimy, że rysujemy portret Churchilla, ale tak naprawdę nasz rysunek nie przedstawia Churchilla - tylko obraz Churchilla widziany oczyma Michnika. Wiadomo, w każdym razie, o co chodzi - chodzi o pewną wersję sceptycyzmu.

J-Pyszczka naszła ta wizja w kontekście głębszych przemyśliwań o tym, że lektura gazety.pl stanowi znacznie zbyt znaczne źródło pyszczkowej wiedzy o świecie. Bezpośrednie - bo gazeta.pl zaczyna i kończy każdy dzień Pyszczków. Pośrednie - bo z gazety.pl pochodzą niusy w niemal każdym serwisie informacyjnym, jaki udostępnia Pyszczkom sieć web. Gazetę.pl czytają ewidentnie na przykład w Teleexpressie, który Pyszczki namiętnie oglądają online do obiadu. Nius o stole dla nosorożców w ZOO na Pradze wieńczył wydanie Telexpressu dzień po tym, jak wrzucono go na gazetę.pl.

Nie trzeba wspominać, że gazeta.pl rządzi też doborem materiałów do całej reszty serwisów w tefał. Pyszczki, prócz Teleexpressu ogladają też czasem online Wiadomości - bo tam co najmniej raz w tygodniu pokazują Wildsteina, jak opowiada o tym, że Wiadomościom skacze w rankingu percepcji obiektywności. Ale niusy z Wiadomości to też gazeta, jak się patrzy, z Anetą K. i spermą posła Łyżwińskiego na czele (fuj).

Ale i tak emanację gazetowej Jedni informacyjnej przebija emanacja jej dennego, ostatnimi czasy, stylu polszczyzny. Być może gazecie.pl skończyła się licencja na spellcheckera, być może skończyła się jej licencja na słownik polskiego - ale nic nie usprawiedliwia kwiatka, jakim jest Grupa Studyjna ds. Iraku. Dobrze, że nie kameralna. Albo lepiej - halowa.

Chodzi oczywiście o Iraq Study Group, której nazwę normalny użytkownik polszczyzny przetłumaczyłby jako "Grupa Studiów Irackich". Ale gazeta.pl idzie w zaparte: grupa studiuje, więc jest studyjna.
Pyszczki też są, poniekąd, studyjne. Gorsza sprawa, że mózgiem w agorze jest też mózg Macieja Orłosia, który za gazetą powtarza: grupa studyjna do spraw iraku.

I teraz, uwaga, będzie pointa: czy jeśli jesteśmy mózgami w agorze, to możemy w ogóle pomyśleć, że nimi nie jesteśmy?

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Gratuluję dokonanych spostrzeżeń!Cieszy mnie, że zwraciłaś na to uwagę. Z mediami gazeto.pl-owymi rzadko mam kontakt bezpośredni, a wiadomości bieżące docierają do mnie z telewizorni -- do gazet sięgam po felietony -- ale już dawno zwróciłem uwagę na częściowy izomorfizm jaki pomiędzy różnymi serwisami informacyjnymi wyznaczają niusy. Mój spłodziciel lubuje się w oglądaniu wszelkich w danej chwili dostępnych (zależnie od stopnia zamoknięcia anteny) dzienników, więc przez długi czas miałem bogaty materiał porównawczy i zachodziłem w głowę, jak to jest, że słyszę te same zdania w porannych Wiadomościach, popołudniowym Kurierze i wieczornej Panoramie. Kiedy trochę podrosłem, dowiedziałem się o istnieniu takich dziwnych zwierząt jak TAI i PAP. Znam trochę, ale chyba nie dość dokładnie, kulisy funkcjonowania machiny dziennikarskiej i na podstawie tej wiedzy wnioskuję, że dzienniki mówią tak często tym samym głosem, bo korzystają z wiadomości tak samo zredagowanych przez te same agencje informacyjne.

Anonimowy pisze...

dobra dobra, Ty Jula narzekasz na gazetę.pl całkiem słusznie, ale na Twoje (i innych) nieszczęście jest to jedyny sensowny portal informacyjny w polskim internecie. onet jest żałosny, wp do bani, interię omijam, zostaje tylko gazeta. liczyłem trochę na dziennik.pl, ale jest niestety żenujący.
szkoda:(

Anonimowy pisze...

aha, jest oczywiście jeszcze rzeczpospolita online, ale ich strona jest głęboko słaba.

Anonimowy pisze...

Postulat: mniej agory - więcej poznania bezpośredniego, a więc ślimaki, deszcz, a czasem można też wpaść do biura samoobrony lub innej lpr i doznać jak molestują (lub nie) piękne i/lub przeciętne kobiety oraz żądnych kariery przystojnych mlodzieńców; serwisy do kredensu!!! precz z teleexpresem

Unknown pisze...

Jakość to jedno - co chwila czytam, że gazecie jakiś trochę-bardziej-specjalistyczny w zamierzeniu artykuł nie wyszedł, że wierutne bzdury i zero znajomości tematu... ale mediów belgijskich z ich poczuciem humoru to ja Wam szczerze zazdroszczę. To a propos tej prowokacji z niezależną Flamandrią. Niepozorna prawica dostała reklamę na pół świata...