środa, marca 07, 2007

O rocznicy śmierci Tomasza Akwinaty

Od dawna - od Wielgusa właściwie - nic nie wstrząsało życiem Pyszczków. Były wprawdzie Pyszczki w Polsce na feriach, pobyły u swoich rodzin, wróciły do Leuven wraz z J-Siostrą, która wynudziła się (jak mniemają Pyszczki) na belgijskich feriach, ale potem, w zasadzie, nie wydarzały się żadne wydarzenia.

Do dziś. Dziś bowiem Wyższy Instytut Filozoficzny KULu (w skrócie HIW) obchodził rocznicę śmierci Tomasza Akwinaty, świętego, rzecz jasna. Święto świętego to, jak się okazuje, nie byle impreza, tu, w warunkach belgijskich. Święto świętego polega bowiem na tym, że najpierw, dla zachowania pozorów przywoitości, organizuje się wykład jakiejś filozoficnzej sławy na temat świętego. Z okazji Tomasza dziś było: ,,Tomizm analityczny''. Zaproszona sława ze Zjednoczonego Królestwa przyjechała, wygłosiła, potem została spłentowana, że fajny, taki historyczny, szkicyk nakreśliła; podziękowano sławie oklaskami, zadano kilka kurtuazyjnych pytań: - Co sława sądzi o możliwości przełożenia Tomasza na język Heideggera?; raz jeszcze zaklaskano i rozpoczęto recepcję.

Recepcję - znaczy się food and drink for free dla wszystkich, minglujmy się w imię Pana. Tego Pyszczki jeszcze nigdy w swojej alma mater na KP3 nie doświadczyły. Pomijając warunki lokalowe, którymi dysponują Leuveńczycy, a nie dysponują warszawskie filozofy - w Warszawie by taka impreza nie przeszła. Wyobraźmy sobie bowiem, że w sali Kazimierza Ajdukiewicza wisi wielki drewniany krucyfiks z realistycznym ciałem Jezusa pokrytym ranami od cięgów, przybranym w koronę cierniową; że naprzeciw Jezusa ukrzyżowanego wisi drewniana Matka Boska Boleściwa w skali 1:1; że sufit pokrywają złote polichromie (odnowione), a salę całą oświetlają żyrandole z epoki (mniejsza o to, z jakiej); do tego z rogu spogląda na zebranych słuchaczy Kardynał Mercier (reprodukcja wizerunku) - a pod instytutem parkuje van z logo uniwersyteckiej stołówki, z którego wynajęta obsługa święta Świętego Tomasza wyjmuje skrzynie wina, piwa i kanapek. Catering uniwersytecki wnosi jadło i napoje na górę, a studenci i wszyscy, którym święto Akwinaty niebłahe, wcinają i chleją, bez konieczności - dodajmy - okazania legitymacji studenckiej i udowodnienia, że jedna kanapka z paprykarzem szczecińskim i jeden kieliszek wina na mocy afiliacji do IF UW przysługujue. Tak właśnie święto świętego wygląda tu, w Leuven.

Czy na KP3 by to przeszło? Czy pod panowaniem Jaśnie J-a (nie pyszczka!), który był zamknął na kłódkę dziedziniec instytutu, bo ktoś ośmielił się na nim spożywać alkohol, udałoby się zorganizować święto świętego Tomasza? Z Cabernet Sauvignion ze średniej półki i dwoma rodzajami piwa do woli? Nawet nie pod krucyfiksem ale choćby pod portretem Ajdukiewicza o paraliżującym spojrzeniu?

Otóż J- odpowiada - nie przeszłoby. Z tych samych zresztą przyczyn, dla których IF UW nie ma wykrywalnej przez googla strony internetowej.

Zreszta, never mind, J- jest trochę zmęczony po bankiecie na chwałę Pana i na chwałę świętego Tomasza.

2 komentarze:

Małgorzata Pawelec pisze...

To ciekawe. Dzięki Bogu nikt nie pytał Pyszczków o afiliację do belgijskiego kursu sztucznej inteligencji. Myslę, że wątki religijne w naszym Instytucie Filozofii są tak ubogie, że wszelkie obawy nieuzasadnione.

elser pisze...

IF UW THEN EXIT