czwartek, czerwca 15, 2006

O tym, że Pyszczki się obijają, a w zasadzie to o niczym specjalnym

Dziasiaj J-Pyszczek wreszcie zasiadł do internetu, żeby zrealizować zamiar, z którym nosił się od tygodnia, taki mianowicie, żeby napisać nowego posta.

Ostatnimi tygodniami Pyszczki oddawały się pasjami tak zwanej strukturalnej prokrastynacji (skodyfikowanej nie przez kogo innego, jak samego Johna Perry'ego). Nadszedł bowiem Sezon przez duże eS, jak sesja i słońce, a to znaczy, że na szczycie listy priorytetów Pyszczków jest teraz opalanie mordek na trawie w Łazienkach i zdawanie egzaminów jak najmniejszym kosztem (czytaj: wyciąganie na średnią uprawniającą do stypendium ministra).

O ile pierwsze zajęcie, czyli smażenie mordek z przydatkami, stanowi dla Pyszczków nawet swoistą atrakcję, o tyle zdawanie egzaminów jest im wrogie ideowo. Po pierwsze, dlatego, że jest nudne, a po drugie -- demoralizujące. Że nudne -- to jest fakt niedozakwestionowania. Że demoralizujące -- wymaga wyjaśnienia.

Otóż w różnych uniwersyteckich subinstytucjach praktykuje się pewne działania, które studentom uchylają obowiązek bycia egzaminowanym, a egzaminatorom -- obowiązek egzaminowania. W subinstytucjach przyzwoitych działania owe polegają na uszczelnianiu filtrów dopuszczających studentów do egzaminów. Organizuje się tam więc rzeźnickie kolokwia, które skutecznie zmniejszają liczbę przystępujących do egzaminów, pozostawiając rzesze oblanych, ale za to szczęśliwych w obliczu perpsektywy byczenia się w czerwcu na słońcu. W subinstytucjach nieprzyzwoitych obowiązują natomiast inne praktyki, np. zaliczanie egzaminu pracą roczną, robienie banalnych testów sprawdzanych przez maszynę do totolotka, albo takie obniżanie progów punktowych, żeby każdy głupi zdał i nie trzeba mu było nawet sprawdzać. Pyszczki mają to nieszczęście, że są afiliowane do subinstytucji nieprzyzwoitych.

Toteż nie ma co się dziwić, że Pyszczkom, póki co, wszystko wychodzi. Okazało się bowiem, że dwa gnioty z etyki i lekki lans przy użyciu logo Marcina Mostowskiego (to jest dopiero pozycjonowanie marki!) sprawiły, że Pyszczki, nieprzeczytawszy w życiu żadnej etycznej rozprawy, zaliczyły sobie egzaminy na piontki. Z kolei pałerpointowo-totolotkowy system dydaktyczno-egzaminacyjny na Wydziale Psychologii przezacnego Uniwersytetu Warszawskiego dał ciała po całości, dowodząc, że wystarczy raz jeden przejrzeć 15 ogólnodostępnych prezentacji .ppt oraz spis treści dowolnego podręcznika, żeby zaliczyć egzamin na 4.


A zatem, demoralizacja w całej rozciągłości, gdyż Pyszczki już teraz są na półmetku swojej sesji, mimo że cały czas się prokrastynują! Wynikałoby więc zatem, że gdyby nie to całe stypendium ministra i parcie na oceny z górnej półki, to można by się przez te całe studia prześlizgnąć przy absolutnie minimalnym wysiłku, do tego ewentualnie jeszcze pobierając różne dodatki socjalne, żeby mieć na szlugi i piwsko. Czyli, jak by nie patrzeć, studia niepłatne bezpośrednio (żeby nie mówić bezpłatne, bo bezpłatne to one nawet teraz nie są) to jest po prostu takie marnotrawstwo kasy polskiego podatnika, że jak J-Pyszczek o tym myśli, to aż cały się telepie, przychodzą mu na myśl różne strasznie straszne rzeczy i drgają nozdrza.

Niemniej jednak, celem przewodnim niniejszego posta jest podzielenie się z tak zwaną publiką co donioślejszymi efektami pyszczkowej prokrastynacji, a nie jakieś tam kolejne wynurzenia o moralności interesu publicznego.

Zacząć trzeba więc od tego, że Hot-Pyszczki mają nową skórę. Nazywa się ona ,,Sesja-stajl J-Pyszczek's templejt" i, jak sama nazwa wskazuje, została w absolutnej całości sporządzona przez J-Pyszczka. Z różnych przyczyn i mimo wszelkich starań J-Pyszczka, nowa skóra nie wyświetla się prawidłowo pod Internet Explorerem, a jedynie pod Operą, która naprawdę śmiga i jest naprawdę czaderska i którą można mieć za friko i którą naprawdę powinno się sobie zainstalować, no i Mozillą, która w ogóle nie śmiga nawet trochę.

Jeśli chodzi o Pyszczki w sensie dwóch Pyszczków na raz, to w ramach Sezonu, obczaiły jak przyrządzić genialne nadzienie do tortilli z cycków kurczęcych, endivii i guacamole. Otóż trzeba pociupać cycki, tak gdzieś z kilo, na kawałki wielkości kciuka, nasolić i wyciapciać w dwóch rozbełtanych jajkach z dodatkiem papryki. Potem trzeba takie wyciapciane cycki wrzucić do michy z tartą bułką albo z pokruszonymi kornflejksami, tak żeby się tym obkleiły. A potem trzeba je wrzucić na teflon i tak przysmażać z 10 minut. A równolegle, trzeba obrać dojrzałe avocado i pociapciać je na masę, dodać pociapciany czosnek i trochę soku z cytrynki i soli i wogóle, i dodać do tego jogurt i wymieszać i to jest guacamole. A potem, to trzeba wziąć pomidory z puszki otworzyć i też pociapciać, np. z paryką w proszku albo z tabasco albo z czymś innym i z solą. No i jeszcze trzeba se kupić w albercie taką sałatę mytą świeżą w opakowaniu, za 3.50, najlepsza jest z endivii. No i teraz, to wszystko, czyli kuraki usmażone opanierowane, guacamole, pomidorasy, sałatę albo endivię, wszystko trzeba wyciapciać razem i można tym coś nadziać, np. tortille, albo w ogóle zjeść bez nadziewania.

Jeśli chodzi o samego R-Pyszczka, to trzeba mu przyznać chwałę, za to, że w ramach Sezonu naprawił kontakt w łazience i teraz wreszcie nie trzeba się kąpać po ciemku. Niestety, najwyraźniej nie oddaje się prokrastynacji z taką pasją, na jaką ona zasługuje. Zaliczył bowiem z niezłym wynikiem tradycyjny (czyli: nie-totolotkowy) egzamin z historii historii nauki (powtórzenie celowe) u pewnego profesora nadzwyczajnego, który u co wrażliwszych słuchaczy może wywoływać niestrawność.

A jeśli chodzi o J-Pyszczka, to wreszcie zasiadł do podręcznika Pythona i ma zamiar nauczyć się strasznie super ekstra programować, żeby napisać sobie takie małe programy, żeby móc analizować sieci społeczne, i żeby wreszcie skończyć swoje badania cytowań w polskiej filozofii i dojść do błyskotliwego wniosku, że najmłodszym w ogóle cytowanym filozofem jest nie kto inny, jak sam Kazimierz Ajdukiewicz.


A jutro Pyszczki jadą na Ziemie Odzyskane, żeby skonfrontować Pra-R-Pyszczków z Pra-J-Pyszczkami i to dopiero będa takie wrażenia, że J-Pyszczek będzie wreszcie miał o czym pisać.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

wzorem Zubila napiszę komentarz w punktach.
1) sesja jest naprawdę demoralizująca, o czym świadczą choćby zupełnie luzackie egzaminy na amerykanistyce.
2) niestety nie wszystkie wydziały mają super-luzackie podejście do studentów, o czym świadczą choćby zupełnie nieluzackie egzaminy na historii czy ekonomii.
3) nowy templejt hot-pyszczków jest bardzo ładny, niestety konqueror nie wyświetla go poprawnie. w tym celu zapodam operę, która naprawdę śmiga i jest naprawdę czaderska i którą można mieć za friko i którą naprawdę powinno się sobie zainstalować.
4) ogólnie to jest fajnie.