sobota, sierpnia 05, 2006

O gościach na pyszczkowym ślubie

Odkąd Pyszczki rozesłały swoim ślubnym gościom papierowe lux zaproszenia, systematycznie narastają w nich istotne obawy. I nie chodzi tu o obawy w rodzaju, czy w ogóle się żenić, czy ten R-Pyszczek to dobra partia, czy ten J-Pyszczek to trafny wybór, albo co jeżeli się Pyszczki przed ślubem pokłócą. Nic z tych rzeczy. W Pyszczkach narasta obawa, że nie przyjdą im na tę ich imprezę goście.

W R-Pyszczku to może nawet aż tak nie narasta, bo R- jest przecież niezmiernie odważny i na ogół niczego się nie obawia, ale J-Pyszczkowi tak narosło, że aż mu się dzisiaj przyśniło. Fabuła przyśnienia, z grubsza to ujmując, streszczała się następująco: Pyszczki stroją się przed ceremoniami, jadą sobie do ułesce taksówą, wysiadają i okazuje się, że nikt na nich nie czeka. No to wchodzą do ułesce, patrzą, a tam tylko świecki urzędnik państwowy, rzowiązuje krzyżówki z ,,Naj'' i oświadcza Pyszczkom, że jeżeli nie ma gości, to on nie może ich zawrzeć w związek małżeński. Wtedy J-Pyszczek się cały wkurza, aż w końcu się budzi.

Przyśnienie J-Pyszczka było rzecz jasna bardzo niewspółmierne z tym, jak jest naprawdę, bo część zaproszonych gości już potwierdziła swoje przybycie i nie zapowiada się, by mieli się jakoś rakiem wymigiwać. Ale reszta pewnie myśli sobie tak, mniej więcej: kurcze, impreza daleko, gdzieś na jakichś ziemiach odzyskanych, nie wiadomo kto będzie, czy będzie się z kim napić, czy w ogóle będzie się czego napić, jaka będzie średnia wieku, gdzie tam w ogóle spać... No, niby to Pyszczki, zaprosili, to wypada pojechać, ale zawsze można coś naściemniać, w końcu pewno jeszcze nie raz się będą żenić, może będą wtedy mieli fajniejszych znajomych jakichś, takich, co ich znam,... i tak dalej, w ten deseń. J-Pyszczek jest głęboko przekonany, że taki schemat myślenia jest typowy, bo gdyby jego, J-Pyszczka, jakieś inne pyszczki zaprosiły na swój ślub, to J- na pewno by właśnie w ten sposób sobie myślał.

Toteż Pyszczki wydumały, że można by na internecie zapodać listę wszystkich zaproszonych gości, żeby ci, którzy się wahają, mogli się zorientować, czy w ogóle przybyć warto (oraz - że przybyć warto!). Jedyny niuans tkwi w tym, że nie wypada zapodawać listy po nazwiskach, bo wtedy google będzie wyrzucał konkretne persony w kontekście Hot-Pyszczków, czego nie każdy mógłby sobie życzyć (J-Pyszczek na przykład by sobie nie życzył, gdyby nie był Pyszczkiem oczywiście). Zatem Pyszczki postanowiły listę trochę zakamuflować, jednocześnie umożliwiając dostateczne zorientowanie.

Lista gości zaproszonych jest więc taka:

  1. Mareczek - przybędzie
  2. Rudobrody - przybędzie
  3. Ania
  4. Agnieszka - przybędzie
  5. Maria Magdalena - przybędzie
  6. Kazik i Karolina - przybędą
  7. N- i K-pax - NIE przybędą
  8. Piotr - przybędzie
  9. Konrad
  10. Pryncypał
  11. Koss
  12. Ola - przybędzie
  13. Mariusz - przybędzie
  14. Maciek - chyba NIE przybędzie
  15. Zubil - przybędzie
  16. Lama - NIE przybędzie
  17. Gosia Pawelec - przybędzie
  18. Aliena
  19. Pankrac - przybędzie
  20. Amelka - rzecz jasna, przybędzie
Lista ma zamiar się uaktualniać wraz z napływającymi potwierdzeniami przybycia i nieprzybycia. Do tzw. gości extrafamilijnych doliczyć trzeba dwudziestkę gości intrafamilinych, których Pyszczki pozwoliły sobie tutaj nie wymieniać (za wyjątkiem Amelki, która może stanowić istotną atrakcję). Przewiduje się imprezę z dużą ilością żarełka, piwa i wina w centrum Szczecina, bez mocnych alkoholi, kapeli z jamahą, białej sukienki, oczepin, poprawin i innych głupich zabaw. Ma być za to jakaś sensowna muzyczka, co by można było się pobawić na skacząco. W roli wodzirejów wystąpić zaś mają sam Wielki Człowiek ze Szczecina i TataR-Pyszczka.

A na zakończenie trzeba jeszcze przyznać kredyt R-Pyszczkowi, bo, ucząc się dżawaskryptu, zrobił na bloga takie ładne menu z boku, że można zwijać i rozwijać i nie trzeba scrollować na sam dół.

Brak komentarzy: