środa, marca 22, 2006

Dlaczego Pyszczki nie powinny jednak oglądać tego serialu razem

Niestety, dla swojego własnego dobra i w interesie prokreacyjnym, Pyszczki nie powinny oglądać razem swojego ulubionego serialu.

Od dobrych kilku tygodni Pyszczki pracowicie komasują (można tak mówić, że komasują?) kolejne odcinki desperatek (znaczy się, Desperate Housewives). Mają już prawie cały pierwszy sezon, chyba z 15 odcinków, i jakieś 8 z drugiego. Problem w tym, że J-Pyszczek obejrzał już wszystkie, bo R-Pyszczek był w Gdingen w wikend. No i teraz R- ma zaległości, a J- zdążył już sobie wyrobić bardzo dojrzałą, wyrafinowaną, empatyczną i głęboko osadzoną w silnym swoim kręgosłupie moralnym, opinię o wszystkich bohaterach desperatek, począwszy od tej naiwnej, alergicznej wręcz, głupiej cipy Susan, przez amerykańską matkę polkę szwedzkiej proweniencji, Lynette, aż po złotą parę Bree & Rex Van de Kamp.

Van de Kampowie. Kość niezgody Pyszczków. Z każdym kolejnym odcinkiem R- i J-Pyszczek przez Van de Kampów kłócą się (i to tak na serio-serio; wszak znana jest stanowcza powaga R-Pyszczka) o wszelakie sprawy związane z:


  • wychowywaniem syna Van de Kampów. R- twierdzi, że to jest noł big dil, że Andrew trzymał w szafce 10 deko (tyle co kostka masła!) trawy; twierdzi, że Bree jest głupia, że się o to czepia (jasne, przecież Andrew ma dopiero 16 lat!) i że J-Pyszczek też jest głupi, że popiera Bree, i że jak by J-Pyszczek miał dorastająca latorośl, to by nie akceptował palenia przez tą ową latorośl trawy, a popierał picie alkoholu. Oczywiście, że tak, J-Pyszczek uważa bowiem, że maturzysta powinien mieć największe uchlejstwa i kace swojego życia za sobą; J-Pyszczek najwięcej pił jak miał 15 lat i wyrósł na ludzi. R-Pyszczek nie pił i wyrósł na Pyszczka. To jest chyba na tyle mocny argument, że R- powinien się zgodzić z J-em. No ale się nie zgadza, bo jest jeszcze jedna kwestia:

  • mianowicie to, że Bree nie chce dać Rexowi rozwodu. J-Pyszczek sie nie dziwi kobiecie - przez całe życie usługiwała mężowi, prasowała mu koszule, robiła kanapki do pracy i wychowywała jego dzieci, tylko po to, żeby teraz on, zboczeniec jeden, powiedział, że ma pewne potrzeby! Biedna Bree. Ale R-Pyszczek twierdzi, że Bree jest głupia, bo nikt jej o nic nie prosił (akurat!), a Rex nie może jej powiedzieć o swoich skłonnośicach sado-maso, bo skrzywdziłaby go odmawiając mu (no a chyba krzywdę w sado-maso chodzi?) Do tego wszystkiego R-Pyszczek w tej kwestii jest tak niekonsekwentny (deklaratywno-efektywne rozwarstwienie świadomości - termin techniczny w naukach o pyszczkach), bo sam przecież strzela cały czas krzywe miny, dokładnie takie jak Bree, i sam się obrusza na pewne propozycje J-Pyszczka, których nie powstydziłby się nawet Rex Van de Kamp.

  • No i te miny, które robi Bree, to jest kolejny powód do kłótni. R-Pyszczek dostaje cały czas jakiejś dziwnej wysypki (metaforycznej, rzecz jasna), bo mu się ciągle wydaje, że J-Pyszczek bierze z Bree przykład (w sensie, że mimicznie). Owszem, J-Pyszczek trochę robi takie miny, ale nie po to, aby R-Pyszczka rozeźlić! No, ale R-Pyszczek cały czas J-ta oskarża o celowe rozeźlanie poprzez imitację jego znienawidzonej bohaterki serialu.


Generalnie więc, po każdym odcinku Pyszczki się niemiłosiernie kłócą, bo J- popiera Bree i doskonale spójnie ją usprawiedliwia, zaś R- solidaryzuje się z nieszczęśliwym Rexem i nie może znieść tego, że J- ma inne zdanie w kwestii Van de Kampów.

Ale to i tak jest nieistotne w zasadzie, bo oba Pyszczki zrobiły sobie na stronie desperatek taki test, which housewife are you?, i J-Pyszczkowi wyszło, że jest Lynette (3 razy test wykazał to samo, mimo że zmieniają się pytania), a R-Pyszczkowi wykazało, że powinien spotykać się z kobitą pokroju Edie albo Gabrielle (znowuż deklaratywno-efektywne rozwarstwienie świadomości R-Pyszczka; wiadomo, że by nie dał rady ani z jedną ani z drugą).

Brak komentarzy: