wtorek, października 10, 2006

O tym, że J-Pyszczek też ma kompleksy i że warto zgrywać mumlę

J-Pyszczek posiada, mimo wysokorozwiniętej umiejętności redukowania sobie kognitywnego dysonansu, również pewne bardzo wielkie kompleksy. Jeden z nich, największy, odezwał się dziś właśnie. A chodzi mianowicie o kompleks bycia niebardziejniż R-Pyszczek. Kompleks ów ma wiele składowych, ale największy udział procentowy ma w nim fakt, że R- pod pewnymi względami lepiej sobie radzi niż J-. Na przykład, że R- potrafi coś, czego J- nie.

R-Pyszczek mianowicie potrafi robić jedną ważną rzecz: potrafi programować. Może i nawet nie jest jakimś wyfajczonym w kosmos hakerem, ale wszakże umie pisać aplikacje z serii ,,bardzo mały programik dla małego pyszczka'', będące na ogół rezultatem skucząco-mędzących próśb J-a w rodzaju: ,,Pyszczku, a zautomatyzowałbyś mi naukę słówek węgierskich na dyktando???''. R-Pyszczek napisał już program do niemieckiego (dzięki któremu J- zaliczył ostatnie w życiu kolokwium z niemca na pięć), program do węgierskiego (dzięki któremu J- zaliczył kilka tuzinów kartkówek ze słówek na trzy), program do wyszukiwania filozofów oraz do tworzenia pajekowych partycji (dzięki którym J- przeprowadził strasznie odkrywcze badania cytowań w Filozofii Nauki). Co więcej, R-Pyszczek, mimo że nie jest wcale strasznie wypasionym fachowym programistą, potrafi doskonale się lansować w tej materii, wymieniając z różnymi losowo napotkanymi ludźmi z Campusu Arenberg uwagi na temat pajtona, si-hasza, si-plasplasa i dżawy, opiewając jak zwykle nieograniczone możliwości lispa. W związku z czym, na Campusie Arenberg R-Pyszczek wiedzie teraz programistyczny prym pośród wszystkich studiujących sztuczną inteligencję europejskich gików i chińskich szpiegów (którzy nie przechodzą, notabene, testu Turinga).

Tymczasem J-Pyszczek postanowił nauczyć się prologa (tu mówią: proloha). J- chodzi pilnie na zajęcia i rozwiązuje po kolei zadanka: pisze programiki, które sprawdzają, czy zadany numerek jest parzysty, ile ma nieparzystych cyferek i ile cyferek się w nim powtarza. Są to, bez dwóch zdań, bardzo małe programiki dla bardzo małego pyszczka, sprawiające jednak J-Pyszczkowi bardzo dużo radości, jak działają, i bardzo dużo smutku, jak się sprzeniewierzają.

Obok prologa, J-Pyszczek uczy się też fundamentali sztucznej inteligencji, czyli o algorytmach różnych, co przeszukują drzewa. Są takie, jak się dowiedział J-, które przeszukują najpierw głęboko i takie, które najpierw szeroko i takie, które raz tak-raz tak i każdy z nich ma swoją złożoność czasową i pamięciową i w ogóle. I J-Pyszczek, pogodzony ze smutną prawdą, że jest pod względem programowania niebardziejniż R-Pyszczek chodzi sobie do belgijskiej szkółki i się uczy.

Ale dzisiaj w R-Pyszczku odezwały się instynkta, o których w pewnych kręgach mówi się, że noszą znamiona labenzowego pierdolca dydaktycznego. R- zaczął bowiem J-Pyszczka pouczać: zanotuj sobie to, zanotuj sobie tamto, bo zapomnisz, a teraz napisz mi szybciutko silnię, rach ciach, nie potrafisz? to rach ciach, szybciutko w pseudokodzie, no, ja ci nie powiem jak to się robi, ty musisz dojść do tego sama, a jak nie potrafisz to się więcej poucz; w ogóle to poucz się troche proceduralnie programować, bo ty musisz rozumieć pewne rzeczy, a nie, że tylko trochę rozumiesz rekurencję na przykład.

,,Rekursję ładniej brzmi'' -- pomyślał J-Pyszczek, jednocześnie zgadzając się w duchu z R-Pyszczkiem, bo ma wszakże chłop rację, ale i tak dalej zgrywając cielę nie z tej ziemi. J- zauważył bowiem, że kilka dziewczyn, które też chodzą na Master of AI, w szczególności dwie Chinki i jedna Muzułmanka zgrywają straszne cielęta i że to się facetom podoba (Pyszczki oszalały na przykład na punkcie Tongtong, która jest trochę biała i dlatego jako jedyna test Turinga przechodzi). Dlatego J- też udaje mumlę trochę, bo wtedy R- ma poczucie (J- woli przynajmniej tak myśleć) że musi się J-Pyszczkiem opiekować.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam wylewnie. Tak uciesznie się mi zrobiło czytając ten wpis, że postanowiłem podziękować za uśmiech na mej twarzy. Nie nabijam się, ot poprostu troche przykro mi dziś, bo ..., to długa historia. Jako, że nie miałem okazji, z przyczyny nie zapoznania się, życze młodej-Pyszczko-parze dużo szczęscia. Podpisano kamrat Kazika, który słyszał to i owo.

Anonimowy pisze...

To miło, że uciesznie i miło, że usmiech i w ogóle, miło powitać!

Myśmy (pyszczki) mieli okazję zapoznac się do tej pory tylko z onlajnowym magazynem skryptów linkowanym z Kazikowego bloga jako strona Topika. Za życzenia - uprzejmie dziękujemy.